Na czasie

Moda na brzydotę?

Niedawno na Instagramie rozpętała się burza po tym, jak pewna celebrytka napisała, że w Internecie panuje „moda na brzydotę”. Do wyrażenia tego rodzaju opinii skłoniła ją obserwacja, zgodnie z którą instagramowi twórcy, influencerzy i celebryci dzielący się swoim życiem za pośrednictwem tego medium za bardzo skupiają się na tym, co nieidealne.

Na wstępie warto zauważyć, że Instagram bardzo się zmienił na przestrzeni lat. Początkowo stanowił on przede wszystkim przestrzeń, w której roiło się od zdjęć pięknych kobiet, egzotycznych wakacji czy też perfekcyjnie udekorowanych wnętrz. Wciąż wiele jest tego rodzaju treści, jednak w odpowiedzi na kreowane na siłę idealne życie instagramowi twórcy coraz częściej starają się pokazywać swoją prawdziwą codzienność. Zaczęło się od kontrowania obrazów idealnego życia zdjęciami pokoju dzieci po całym dniu zabawy, nieposprzątanej kuchni, czy też twarzy nieupiększonej żadnym filtrem. Nastała też moda promujące tak zwane ruchy ciałopozytywne przypominające kobietom, że warto kochać swoje ciało niezależnie od tego, jak ono wygląda. Twórcy tego rodzaju treści publikują zdjęcia pokazujące różne typy sylwetek, niedoskonałości, rozstępy i blizny. 

Z jednej strony ten trend ma swoje zalety. Obserwowanie zdjęć „idealnego” życia niejednego może wprawić w kompleksy. Obcowanie z tymi nierzeczywistymi obrazami często skłania młode dziewczyny do pytania: „Co jest ze mną nie tak, skoro nie potrafię utrzymać porządku w domu, podczas gdy co druga influencerka bez przerwy chwali się perfekcyjnie wysprzątanym domem?”. Dostęp do mediów społecznościowych pozwala zobaczyć, że inni również mają problemy i podobnie jak my, na co dzień walczą ze swoim lenistwem, zmęczeniem i kompleksami. To zdecydowanie dodaje otuchy. Pozytywne są też trendy przypominające o tym, że warto dbać o swoje zdrowie psychiczne, regularnie się badać, a także treści pokazujące prawdę o tym, jak wygląda na przykład połóg i ciąża. Dla wielu kobiet media społecznościowe są jedynym miejscem, w którym mogą one skonfrontować swoje doświadczenia w tym zakresie z doświadczeniami innych kobiet. Poza tym niektóre młode dziewczyny — obserwując twórców, którzy przypominają im, że nie zawsze trzeba być perfekcyjnym — po raz pierwszy w życiu czują, że mają prawo odpuścić niektóre kwestie. Ich rodzice, dziadkowie czy nauczyciele często bowiem wymagali od nich zdecydowanie za dużo.

Z drugiej jednak strony opisane wyżej tendencje mogą mieć negatywne skutki. Trudno bowiem wyznaczyć granicę, za którą pokazywanie zdjęć obfitych sylwetek przestaje być wezwaniem do akceptacji własnych wad, a staje się promocją otyłości, która jest przecież poważną chorobą. Co więcej, wiele z treści publikowanych przez środowiska ciałopozytywne ma zdecydowanie lewicowy wydźwięk. Publikując zdjęcia nieogolonych nóg, twórcy związani z tym nurtem na pierwszy rzut oka pragną uświadomić kobietom, że nikt nie ma prawa wymagać od nich perfekcyjnego wyglądu w każdej sytuacji, w rzeczywistości jednak zdają się sugerować – często wręcz w agresywny sposób – jakoby zwykłe dbanie o siebie zaprzepaszczało dziesiątki lat walki o wyzwolenie kobiet. 

Pokazywanie idealnego świata niewątpliwie wyrządza  wiele szkód w umysłach młodych dziewczyn z kompleksami. Równie negatywne skutki może jednak mieć obnoszenie się ze swoimi słabościami. W tym momencie warto zadać sobie pytanie, jakie podejście do instagramowych treści powinien mieć chrześcijanin. Gdzie kończy się zwykłe dbanie o swoje zdrowie psychiczne, spokój ducha i należny odpoczynek, a zaczyna bezczynność i lenistwo? Słysząc na każdym kroku, że mamy prawo do odpuszczenia, łatwo możemy nabrać przekonania, że wcale nie musimy pracować nad naszymi wadami. Tymczasem dążenie do świętości oznacza stopniowe przybliżanie się do ideału, a to wymaga przecież stawiania choćby drobnych kroków na na drodze samorozwoju każdego dnia. Poza tym, chrześcijanin jest człowiekiem, który zawsze powinien zwracać się ku temu co dobre, piękne i mądre. Łatwo stracić z oczu te wartości, kiedy na co dzień otaczamy się obrazami brzydkimi, nieestetycznymi, wulgarnymi i niepokojącymi. 

Trzeba być bardzo ostrożnym, żeby właściwie rozeznać, co możemy odpuścić, a nad czym musimy popracować. Internetowe życie zawsze powinno być w tym zakresie jedynie inspiracją, a nie ślepym wzorem. Ważne, żeby właściwie oceniać, jakimi treściami powinniśmy się karmić. Jeżeli pewne obrazy napawają nas obrzydzeniem, złością, czy rezygnacją, należy z nich zrezygnować. Na tej samej zasadzie dobrze jest odciąć się od treści estetycznych, które jednak wzbudzają w nas zazdrość. Tym ukłuciom zazdrości również warto się przyglądać. Uczucie to pojawia się w nas bowiem wówczas, kiedy widzimy coś, czego nam samym brakuje, albo z czym my sami mamy problem. Jeśli więc zazdrość wywołuje w nas widok posprzątanego pokoju, albo ambitnej bizneswoman, może to oznaka, że same powinnyśmy popracować nad takimi sferami życia, jak porządek albo organizacja?

Instagram to tak bogate medium, że każdy jest w stanie znaleźć w nim treści odpowiednie dla siebie. Jeśli jednak korzystanie z niego zabiera nasz czas i potęguje negatywne emocje, może warto w ogóle z niego zrezygnować? Czasami najlepszym rozwiązaniem jest bowiem cieszenie się spokojem, skupienie na obowiązkach i doświadczenia życia tu i teraz.