Rozwój

O sporcie inaczej, dla wszystkich, którzy nie lubią ćwiczyć, ale chcą lub muszą

To nie będzie kolejny artykuł o tym, jak wspaniale jest zacząć ćwiczyć, jak wiele da wam to szczęścia i satysfakcji. To nie będzie również tekst o tym, jak to wszystko zależy od wewnętrznej motywacji i wystarczy tylko zacząć, aby pokochać sport! Nie, to będzie artykuł dla tych wszystkich dziewczyn, które nie znoszą się męczyć, ale chcą albo muszą zacząć ćwiczyć.

Ludzie, którzy lubią uprawiać sport, są prawdziwymi szczęściarzami, jednak nie wszyscy do nich należą. Ja wprost nie znoszę się męczyć, pocić ani „przekraczać własnych możliwości”. Po wysiłku fizycznym nie odczuwam żadnych endorfin, nie jestem pełna energii ani „nabuzowana”. Czuję raczej, że najchętniej już bym się położyła spać, co najwyżej usiadła spokojnie przed komputerem i nic więcej nie robiła. Przecież właśnie zużyłam masę energii! To chyba logiczne? Nie znoszę być brudna, nie lubię, jak coś mnie boli i nadal nie rozumiem, czemu muszę zmuszać mój organizm do czegoś, czego on już robić nie chce? Na dodatek mam alergię na własny pot (nie jestem pewna czy to się tak nazywa fachowo, ale wszystko mnie swędzi i mam zaczerwienioną skórę). I wątpię, abym była jedyną dziewczyną (czy nawet chłopakiem!), która tak się czuje.

Co począć, jak dojdziemy do wniosku, że ten wysiłek fizyczny jest nam jednak w życiu potrzebny? Aby schudnąć, lepiej wyglądać czy ogólnie być sprawnym w miarę człowiekiem. Jeżeli wesołe hasła typu: „Potrzebujesz dobrej motywacji!” albo „znajdź to, co lubisz i zacznij od tego”, na was nie działają, to witam w klubie. Motywacja, motywacją, ale przecież bez sportu też schudnę, a bez przesady, jakoś wyglądam. A znalezienie tego co lubię? Lubię pływać, ale w sumie ogranicza się to do przepłynięcia pięciu basenów w aquaparku, bo jest za duża kolejka do zjeżdżalni. Lubię też sporty zimowe – łyżwy, narty – ale na szczęście można je uprawiać tylko parę miesięcy w roku (tak wiem, że to nie do końca prawda, ale chodzi o ich szeroką dostępność)… tak, chyba skończyłam na tym. A, lubię też tańczyć, ale nie mam talentu, więc do tańca zawodowego się nie nadaję.

Co począć w takiej sytuacji? Jeśli jak ja nie lubisz żadnych sportów, proponuję zacząć od marzeń i wyobraźni. Ja na przykład zawsze chciałam umieć takie rzeczy, jak dzieciaki uprawiające parkour. Uwielbiałam patrzyć na ludzi skaczących przez ogrodzenia, wspinających się na budynki i tego typu sprawy. Więc dla mnie to jest to – postanowiłam zacząć uprawiać kalistenikę. Tak, na razie nie umiem zrobić nawet pompki, ale to jest coś, co mi się podoba! Nie na zasadzie, że lubię to robić, bo nie lubię tych ćwiczeń, ale myślę sobie o tym, jak będzie super, jak będę umiała się podciągać na drążku i robić na nim różne akrobacje. Kolejnym sposobem na „zaprzyjaźnienie” się ze sportem jest znajdowanie najdziwniejszych zajęć, jakich się da i ich wypróbowywanie. Ja niedawno zapisałam się na pole dance.

Warto też nie nazywać ćwiczeń torturami, najgorszym koszmarem czy marnowaniem życia. Nie jestem jeszcze całkowicie przekonana do psychologicznego aspektu podejścia do sportu, ale zauważyłam, że takie myślenie na pewno nie pomaga. Nie twierdzę, że macie teraz wmawiać sobie, że ćwiczenia są super i ekstra, ale proponuję neutralne podejście. Oki, trzeba poćwiczyć i kropka. Nie nakręcać się. Sądzę też, że warto nie zmuszać się do wysiłku fizycznego. To nie znaczy, że za każdym razem jak pomyślicie o tym i wam się nie chce to macie nie ćwiczyć! Mam na myśli sytuację, gdy naprawdę nie macie siły, gdy całkowicie nie chcecie tego robić i chce wam się płakać na sam widok maty do ćwiczeń. Same zresztą najlepiej znacie swoje organizmy i wiecie, kiedy wysiłek was przerasta.

Na koniec ostatnia rada – bądźcie dla siebie wyrozumiałe i próbujcie. Czasem tak jest, że cały tydzień nie umiecie się zmobilizować, aby pójść na siłownię, ale wtedy możecie poćwiczyć w domu. Fajnie jest też chodzić na zajęcia ze znajomymi. Wtedy można o takim wyjściu myśleć jak o spotkaniu towarzyskim, a nie o uprawianiu sportu. Plus, jest to zawsze dobra okazja, aby zobaczyć się z przyjaciółmi.

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam powodzenia. Walczcie dziewczyny, ćwiczcie, próbujcie i cóż, niektórzy ludzie twierdzą, że to coś zmieni w waszym życiu – może warto się samej o tym przekonać?