Prawdziwa noc poślubna, w czasie której małżonkowie współżyją ze sobą po raz pierwszy w życiu, to idea coraz mniej popularna w dzisiejszym świecie. Ostała się właściwie tylko wśród osób o konserwatywnych poglądach, a i tu nie zawsze. Przedstawiciele tych środowisk bardzo często idealizują moment pierwszego zbliżenia. Długie i trudne miesiące czy nawet lata życia w czystości mają zostać wynagrodzone podczas tej pięknej, wymarzonej, mistycznej niemal nocy. Czy jednak tak rzeczywiście jest? Jaki jest jednak problem z tak rozumianą nocą poślubną?
Po pierwsze, noc po ślubie, któremu często towarzyszy zabawa weselna, to niezbyt fortunny moment na tak ważne wydarzenie. Małżonkowie są zmęczeni nie tylko nocą pełną atrakcji, ale także trwającymi kilka tygodni czy nawet miesięcy przygotowaniami do swojego święta. Również dzień następujący po ślubie bywa intensywny. Państwo młodzi jedzą wtedy często śniadania z bliskimi, bawią się na poprawinach, albo po prostu wracają do domu po weselu. Nawet najbardziej „magiczne” wydarzenie może okazać się dalekie od oczekiwań, jeśli towarzyszą mu intensywne emocje i zwykłe zmęczenie.
Po drugie, jeżeli małżonkowie rzeczywiście zachowali czystość do momentu ślubu, oznacza to prawdopodobnie, że nie tylko powstrzymywali się od współżycia. Wiele konserwatywnych par przez całe miesiące czy nawet lata trwania ich związku i okresu narzeczeństwa unika jakiejkolwiek bliskości fizycznej. Z jednej strony nie ma się co dziwić – nagość, czy intensywne pieszczoty mogą być niemałą pokusą prowadzącą do większego zbliżenia. Mąż i żona żyjący do tej pory w czystości być może jeszcze nigdy nie widzieli swojego współmałżonka nago. Dlatego noc poślubna jest dla nich nie tylko momentem pierwszego współżycia, ale jakiegokolwiek obcowania z ciałem płci przeciwnej. Towarzyszą temu emocje, których intensywność może młodą parę najzwyczajniej w świecie przytłoczyć.
Po trzecie, bardzo często duchowni i świeccy kaznodzieje prezentują czystość przedmałżeńską jako wielką cnotę. Obiecują, że noc poślubna wynagrodzi wszelkie trudy poprzedzających ją miesięcy i będzie momentem niemal mistycznym. Tymczasem ze względu na opisane powyżej elementy istnieje duże prawdopodobieństwo, że pierwsze zbliżenie dalekie będzie od ideału. Może towarzyszyć mu nie tylko ból fizyczny, ale również niezręczność wynikająca z faktu, że nie mamy pojęcia, co robić z ciałem płci przeciwnej. Nie ma w tym nic dziwnego. Z seksem, jest tak jak z innymi czynnościami – trzeba się go nauczyć. Żeby był idealny, potrzeba nie tylko wprawy. Warto również rozmawiać z drugą stroną o tym, co lubimy i co sprawia nam przyjemność, oraz próbować. Nie ma nic dziwnego w tym, że nie wiemy i nie potrafimy wszystkiego za pierwszym razem. Ważne jest jednak, żeby być tego świadomym – unikniemy wówczas niepotrzebnych rozczarowań.
Jednak młodym katolikom rzadko mówi się, że noc poślubna może być porażką. Młodzi, niedoświadczeni małżonkowie, którzy marzyli o pięknej nocy poślubnej, a ta nie spełniła ich oczekiwań, często czują się winni. Każda ze stron może uważać, że to ona jest odpowiedzialna za niesatysfakcjonujące doświadczenie i że to z nią jest coś nie tak. Pół biedy, jeśli zarówno mąż jak i żona są otwarci na rozmawianie o bliskości. Jeśli jednak nie potrafią tego robić, taka nieudana noc poślubna może być wstępem do wielu lat nieudanego życia seksualnego.
Nie znaczy to jednak, że powinniśmy zrezygnować z czystości przedmałżeńskiej. Dobrze przeżyta czystość może być bardzo owocnym czasem dla przyszłych współmałżonków. Z kolei wejście w małżeństwo pokazuje, że intymność rzeczywiście jest piękną rzeczą, która nie bez przyczyny dostępna jest tylko dla małżonków. Trzeba jednak skończyć z mitem, zgodnie z którym noc poślubna jest piękną nagrodą za miesiące albo lata czekania. To dopiero początek pięknej przygody i moment w którym możemy zacząć uczyć się drugiej osoby.