Relacje

A co, jeśli tego nie zrobię?

Kiedy spoglądamy na samych siebie z poprzednich lat, często nam się wydaje, że obecnie jesteśmy już całkowicie innymi ludźmi. W pewnym stopniu jest to prawda, ale często pozostają nam cechy, które nigdy nie ulegają zmianie. U mnie, jest to na przykład całkowity brak potrzeby dopasowania się do grupy. Chociaż w dzieciństwie nie robiłam tego świadomie, moim całkowicie bezwarunkowym odruchem na mody, na pęd w klasie, na cokolwiek co było narzucone przez rówieśników było pytanie: „A co, jeśli tego nie zrobię?”.

Czasem zastanawiam się, czy wspomniany odruch nie jest objawem pewnej dysfunkcji społecznej. W filmach i książkach skierowanych do młodego odbiorcy jest to przecież niezwykle popularny i powtarzający się motyw. Bohaterowi niezwykle zależy, aby był lubiany w klasie, aby przyjęto go do danej paczki. Aby osiągnąć ten cel, jest w stanie posunąć się do skrajnych rzeczy, nawet do upokorzenia samego siebie lub kolegi. Podobne zachowania obserwowałam przez całe moje życie szkolne, które spędziłam w klasach zdominowanych przez płeć piękną. Zawsze mnie one fascynowały, ponieważ nie potrafiłam pojąć, w jaki sposób podporządkowywaniem się innym można zdobyć ich szacunek?

Nadal nie potrafię tego zrozumieć, prawdopodobnie dlatego, że w taki sposób nie da się na niego zasłużyć. Osobami, które go wzbudzają, są te, które mają własne zasady i są im wierne. Kiedy miałam siedemnaście lat, zaczęłam być zapraszana na imprezy osiemnastkowe przez starszych kolegów mojego brata. W tym czasie nie piłam alkoholu, a moja mama konsekwentnie przyjeżdżała po mnie o północy, aby zabrać mnie do domu. Taki był układ. Jak się skończył? Tym, że byłam na wszystkich imprezach starszych kolegów. Nie namawiali mnie oni do picia i odstawiali o północy do samochodu mamy. Dlaczego? Podejrzewam, że dlatego, że mnie lubili. Chcieli, abym spędziła wyjątkowy dla nich dzień z nimi. A ja zawsze moją sytuację traktowałam jako całkowicie oczywistą, więc oni również.

Paradoksalnie, im mniej nam zależy na tym, aby wpasować się w grupę, im mniej zmieniamy samych siebie, im jaśniej trzymamy się własnych przekonań, tym łatwiej nam znaleźć prawdziwych przyjaciół. Może, a prawie na pewno, nie będą to ludzie z kliki śmiejącej się ze słabszych, tylko dlaczego to akurat do nich mielibyśmy się chcieć dopasować? Czy nie powinniśmy właśnie wręcz odwrotnie pokazać im, że nie mają nad nami żadnej władzy? A uwierzcie mi, na świecie jest wiele osób, które są fajniejsze od oprawców.

Więc co się stanie, jeśli tego nie zrobię? Spróbujcie przekonać się sami.