Wiara

Jeżeli chcesz mnie naśladować… a chcę?

Co roku, kiedy zaczyna się Wielki Post w kościołach na nowo rozbrzmiewają pieśni pasyjne. Jedną z nich jest, w mojej opinii najbardziej przejmująca, pieśń Zbawienie przyszło przez krzyż. To właśnie ona co roku, wciąż na nowo stawia przede mną pytanie, czy ja chcę naśladować Jezusa?

Jeżeli chcesz mnie naśladować,            

To weź swój krzyż na każdy dzień  

I chodź ze Mną zbawiać świat,             

Dwudziesty pierwszy już wiek.

Autorką tej współczesnej pieśni pasyjnej jest zasłużona dla polskiej pieśni religijnej profesor Zofia Konaszkiewicz znana jako Zofia Jasnota, która ułożyła zarówno słowa jak i melodię. Chociaż w tekście nie pada wprost pytanie, czy chcę naśladować Jezusa, to słowa „jeśli chcesz” dają nam możliwość wyboru.

Droga, którą nam pokazuje Chrystus w Wielkim Poście nie jest prosta. Wymaga od nas zgody na cierpienie, stanięcie w prawdzie o naszych słabościach, upadków i wzięcia na ramiona krzyża, który nam przygotował. Nie jest to prosta ścieżka, nie jest… co tu ukrywać, zachęcająca.

Kto z nas, współczesnych, oświeconych ludzi, chce z własnej woli się umartwiać? Przecież nasze życie może być takie przyjemne, możemy zatracić się w miłych doznaniach i biec przez życie, unikając wszystkiego, co może nas zranić.

Tylko co nam da takie życie? Chwilową, przejściową radość. Brak zobowiązań, poważnych decyzji? I co dalej? Jeśli nie odważymy się zaufać Bogu, jeśli nie podejmiemy wyzwania jakie nam zostawia, czy rzeczywiście przeżyjemy życie szczęśliwie i bez zranień? Czy nawet jeśli będziemy uciekać przed bólem, to go nie doświadczymy? Czy są na świecie ludzie, którzy nigdy nie cierpieli?

A jeśli już nasze życie, jakkolwiek byśmy nie próbowali, jest naznaczone bólem, czy nie lepiej stanąć w prawdzie i go przyjąć? Wtedy kiedy Pan Bóg podaje go nam razem ze swoim wsparciem i bezmierną miłością? Bo jeśli cierpienie prowadzi do pełni życia i jednocześnie jest nieuniknione, to czy ucieczka przed nim ma jakikolwiek sens?

Jesteśmy ludźmi, którzy się zagubili. Ludźmi, którzy nie znają drogi, a przecież On tak głośno do nas woła i nam ją pokazuje. Jest straszna. Jest bolesna i wymaga od nas zaparcia się nas samych, bezgranicznego zaufania i wiary. Ale jest. Jeśli chcemy naśladować Jezusa, wtedy się już nie zgubimy. Jeśli weźmiemy swój krzyż i pójdziemy za Nim, odnajdziemy to, czego szukamy przez całe życie. A całe nasze cierpienie nabierze sensu. Idąc z naszym krzyżem, za naszym Bogiem odnajdziemy szczęście, zrozumienie i ukojenie w Nim.